Każdy ma prawo przynależeć!
Kiedy byłam studentką socjologii, szczególnie utkwiło mi w pamięci zdanie: społeczeństwo nie znosi próżni. Zdanie to towarzyszyło mi wiele lat. Rozmyślałam nad nim w wielu aspektach. W związku z tym obserwowałam wnikliwie proces życia społecznego i rodzinnego. Wtedy, wiele lat temu, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że właśnie to zdanie będzie dla mnie lata później, tak ważne w mojej pracy zawodowej. Zatem temat …
wykluczenie.
Dzisiaj zdanie – społeczeństwo nie znosi próżni – odnoszę do ustawień systemowych. To właśnie to zdanie mówi o wypełnianiu próżni. Oznacza to, że jeżeli coś lub ktoś znika z systemu rodzinnego, musi zostać zastąpione czymś innym lub kimś innym.
Mowa tutaj o wykluczeniu członka rodziny z systemu rodzinnego.
Czym więc, jest wykluczenie ?
Damian Janus w swojej książce „Ustawienia Systemowe Berta Hellingera, przełom w psychoterapii i wiedzy o człowieku” o wykluczeniu mówi w ten sposób:
„Kiedy ktoś zostaje wykluczony, powstaje rodzaj napięcia w systemie, gdyż wykluczenie jednego elementu grozi destabilizacją całości. Można przyjąć, że system broniąc się, wytwarza rodzaj presji, aby ktoś inny wziął na siebie rolę wykluczonego i w ten sposób skompensował brak”.
Tę presję ze strony systemu możemy widzieć jako dbanie o prawo do przynależności i nazwać za B. Hellingerem – „sumieniem rodu”.
Wykluczenie więc to nic innego, jak wypowiedziane lub nie wypowiedziane zdanie: Nie możesz, do nas przynależeć.
Czym w praktyce jest to wykluczenie i dlaczego obciąża kolejne pokolenia? Bo co do tego, że obciąża, nie mam już wątpliwości.
Wykluczenie, to nic innego jak uniemożliwianie członkowi rodziny bycia uczestnikiem. Nie tylko w ważnych wydarzeniach rodziny, ale również w codziennym, powszednim życiu, czy też jego elementach.
Zobaczmy, co mówi socjologia? Określa ona, wykluczenie jako marginalizację. Co oznacza, że spychamy na margines społeczny osoby, które z jakiś powodów są inne, mniej ważne, przeszkadzające w wizerunku. Ta inność, to wyobrażenia ludzi, o tym jakim się powinno być, aby posiadać rangę przynależności.
Wykluczenie więc to rodzaj kary.
Za to kim jesteśmy i za to kim nie jesteśmy.
W związku z tym, jeżeli dajemy sobie prawo do wykluczania kogokolwiek z tego, do czego ma prawo przynależeć automatycznie działamy na szkodę systemu rodzinnego, czy też społecznego. Nie mówiąc o cierpieniu, jakie przysparzamy samemu wykluczonemu. Czy przyjemnie być wykluczanym? Chyba nie musimy tego komentować.
Dlaczego wykluczaniem członków rodziny, wyrządzamy krzywdę systemowi rodzinnemu?
„Gdy ktoś jest wykluczany, wtedy ktoś inny bierze na siebie jego los i staje się jego reprezentantem w systemie”
(D. Janus, Ustawienia Systemowe Berta Hellingera, przełom w psychoterapii i wiedzy o człowieku)
To właśnie dlatego, wykluczając członka rodziny obciążamy system rodzinny. Tak naprawdę bardzo konkretną osobę, pewno któregoś ze swoich bezpośrednich potomków.
Konsekwencją wykluczeni są uwikłania członków rodziny. Uwikłania z kolei polegają na tym, że ktoś w następnym pokoleniu będzie starał się wypełnić powstałą próżnię. Będzie powielał los wykluczonego, tak jak on będzie samotny.
Ustawienia systemowe pokazują, jakim ciężarem dla systemu rodzinnego są wykluczenia. Członkowie obciążonych w ten sposób systemów rodzinnych zmagają się z ciężarem życia. Żyjąc nie swoim życie w dodatku, nie zdając sobie z tego sprawy. Dźwigają ciężary pokoleniowe podążając z tymi, na których nie zgodzili się inni.
Bądźmy więc uważni na to co czynimy. To nie jest tak, że wszystko nam się należy i tylko my jesteśmy godni uczestniczyć. Pamiętajmy, że wykluczając kogoś z systemu rodzinnego, ranimy nie tylko tą osobę, skazując ją na samotność. Również tworzymy trudną przyszłość tym, co po nas przyjdą.
Nie bądźmy naiwni myśląc, że wykluczony zapomni i że system zapomni. System rodzinny rządzi się swoimi prawami. Będzie dążył do tego żeby przynależeli wszyscy. System potrzebuje „czuć się” kompletny, bo to oznacza dla niego bezpieczeństwo.